piątek, 5 lipca 2013

Sopot Agility Cup


Minął tydzień, odpoczęłam, mogę w końcu zdać relację.
Moje myślenie o słońcu najwyraźniej pomogło, bo pogoda była śliczna, ciepła, ale nie upalna.
Ale ja biegałaaaam! Jejciu, jejciuniu!
Teraz, jak ona w końcu biega ze mną, zamiast mi się pałętać pod łapkami na torze, to ja się mogę wykazać, wykorzystać to, czego się nauczyłam i rozwijać przyzwoite prędkości.
Wiem, że to były zawody. Wiem, bo wtedy jest inaczej.
Miejsce jest inne, ludzie są inni, psy są inne. Czasem przeszkody są inne.
I co najważniejsze- ona jest inna, ja to widzę i czuję.
A jak są zawody, to daję z siebie wszystko. Czekam na starcie na jej znak, ruszam i pędzę.
Pędzę, bo na starcie czeka na mnie nagroda, a ja kooooocham nagródki. Kiedyś to biegałam tylko dla nagród, ale teraz nagroda jest wisienką na torciku biegu.
Chyba nam dobrze poszło, bo ona była ze mnie zadowolona.
I ludzie mi klaskali! Miałam silną ekipę kibicująco-klaszczącą wśród publiczności. Zawsze budzę duże zainteresowanie, co mnie nie dziwi, bo interesująca ze mnie osoba. A nawet osobistość. I osobowość. A ja lubię, jak się mnie podziwia, oj, lubię….
Lotkę też zabrałyśmy, ale Lotka to jeszcze się dużo musi nauczyć. Na razie na zawodach bywa tylko towarzysko, niemniej jednak fajnie, że jest, bo mam się z kim przytulić podczas godzin oczekiwania.
W niedzielę Ona wzięła Locię na przebieg poza klasyfikacją i ćwierkała potem do niej, jakby co najmniej wygrały łączną. Nie, żebym była zazdrosna, bez przesady, ale mam nadzieję, że nikt nigdy nie zapomni o tym, że to JA jestem gwiazdą.

=======================================================================


W ostatni weekend czerwca w pięknym Parku Łazienki Północne w Sopocie, Baltic Agility Team (czyli my :) ) zorganizował zawody agility pod patronatem Prezydenta Sopotu Baltic Agility Cup. Sushi spisała się świetnie, udało jej się zająć lokatowe miejsca, biegała radośnie i z zapałem. Jej wyniki to: II i III miejsca w biegach agility i I miejsce w jumpingu. Zajęła też II miejsce w biegu charytatywnym Superjumping, co mnie szczególnie cieszy, bo rywalizowała w nim z psami o wszystkich stopniach agilitowego zaawansowania, sama będąc na najniższym, zerówkowym. Locia również pobiegła charytatywnie, co prawda poza klasyfikacją, ale radośnie i całkiem sprawnie. A jak grzecznie została na starcie! Reasumując- niezwykle udany weekend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz